czwartek, 4 listopada 2010

Sentymentalnie

Postanowiłem z nudów zacząć coś pisać, może ktoś pójdzie moim tropem... Otóż ogólnie czym wg mnie jest nasz zespół i jak powstał. Myślę, że nie można nas nawet nazwać zespołem. Nazwałbym naszą grupę jako zbiorowisko wspólnie muzykujących przyjaciół. I to tak dosłownie amatorsko. Bo trzeba sobie przyznać, że większość członków 8TG ma różne upodobania muzyczne. Taki nasz perkusista - Marcin - kocha jazz. Drugi gitarzysta Mikołaj uwielbia blues'a. A ja osobiście najbardziej lubię hard rocka np Guns N' Roses czy rocka psychodelicznego w stylu Jimi Hendrix Experience. Można o każdym z nas choć trochę powiedzieć, ale nie to jest ważne. Otóż chodzi mi po prostu o to, że jesteśmy niezwykle zróżnicowanym tworem. Dlatego dobrze się razem bawimy. Każdy ma gdzieś w sobie tą cząstkę w której wie, że kocha muzykę i można przez nią się wyrazić i świetnie z nią spędzać czas.
A jak powstał ? Hmmm... To jest naprawdę dziwne pytanie, bo nazwa nasza czyli powiedzmy oficjalne nasze powstanie, została wymyślona w trakcie którejś próby kiedy już przygotowywaliśmy się do wyjazdu do Choszczna... Ale grywaliśmy wspólnie zdecydowanie wcześniej. Ale nie jako zespół, tylko właśnie na zasadzie tego wspólnego dzielenia tej pasji, jakieś moje małe jam-session z Marcinem (w tle 'Czerwony jak cegła'), czy wspólny jam z Mikołajem na Purple Haze Hendrixa.
Myślę, że właśnie to nasze muzykowanie i to, że wcześniej byliśmy przyjaciółmi, a nie ludźmi z 'nikąd' czyni nasze granie trochę - może nie magicznym - ale prawdziwym, czuć ten dreszczyk zadowolenia, każdy ma wolną rękę, może walnąć solówkę, może ponawalać w bębny i talerze, nie jesteśmy niczym uwiązani.
Po tym pierwszym koncercie jedynie co mam do powiedzenia to jest to, że widzę w nas potencjał. Musimy tylko włożyć trochę pracy, i mówię wam, że kiedyś na starość będziemy mogli opowiedzieć swoim dzieciom i wnukom 'wiesz synku/wnuczku, grałem kiedyś w zespole z niesamowitymi ludźmi. nie było to nic wielkiego, ale to był wspaniały czas.' ;-)




5 komentarzy:

  1. Fajnie, że ruszyłeś blog'a. :) Ciągle tylko zerkałem i nie widziałem nic nowego, aż tu nagle... Miła niespodzianka :]
    Dobry zalążek naszej autobiografii, który można rozwinąć, co więcej wzbudza pozytywne emocje. Super, że nie jest tylko suchą autobiografią (i chyba nie miał nią nawet być), ale zachęca do dalszego grania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponuję, aby każdy członek grupy (jeśli chce) stworzył post np. "Początek wg Jasia", aby dodać różne punkty widzenia, odczucia.

    Acha, chyba zmieniamy grobową kolorystykę bloga? (sam szablon jest dobry)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym dał weselszą szatę ;-) ale szablon zostaje, jest dobry. Ja zacznę pisać znowu, bo reszta nie ma weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Smula, od "Czerwonego" zaczynaliście??? Ja też! W 1998. Ach to były czasy...

    OdpowiedzUsuń
  5. tak, 'czerwony jak cegła' to nasz blues'owy początek!

    OdpowiedzUsuń